Dziś chciałabym poruszyć na blogu zupełnie inny temat niż
zwykle - nie będzie recenzji, chciałabym opowiedzieć Wam o moim kompleksie.
Jest to dla mnie jednocześnie problem i kompleks, sprawia, że tracę nieco na
pewności siebie a pytania czy aby nie jestem chora, doprowadzają mnie czasami
do szewskiej pasji.
 |
Źródło: http://www.danutadabrowska.pl/pliki/okolica%20oka%20kwas%20hialuronowy.jpg |
Cienie pod oczami są tym co mnie dręczy odkąd pamiętam, mam je od maleńkości ale z wiekiem sińce są wyraźniejsze. Chora nie jestem, anemii również nie mam, wyniki morfologii mam całkiem dobre i zawsze się wysypiam. Próbowałam wielu sposobów na chociażby zmniejszenie ich widoczności, ale efekt zawsze jest krótkotrwały. Naturalne sposoby zawodzą, więc jedynym na chwilę obecną sposobem jest dobrze kryjący korektor i makijaż. Obecnie, mając prawie 25 lat, zdążyłam się do nich przyzwyczaić. Moja babcia ma to samo, mama również, więc nie jestem jedyna. Możliwe, że to sprawka genów. Skóra jest bardzo cienka i delikatna, więc naczynia krwionośne prześwitują tworząc zasinienia. Niemniej jednak, chciałabym zawsze w miarę dobrze wyglądać, nawet 25 lat później. Dlatego też jeśli finanse pozwolą poszukam pomocy w medycynie estetycznej, a konkretniej, rozważę microlipofilling, czyli zabieg
usuwania cieni pod oczami własnym tłuszczem.
Obecnie, medycyna estetyczna jest
na bardzo zaawansowanym poziomie i wciąż się rozwija dlatego myślę, że nie
bałabym się takiego zabiegu. A jak w ogóle przebiega microlipofilling? Lekarz,
który go wykonuje zaczyna od pobrania tkanki tłuszczowej z brzucha, bioder lub
ud pacjentki. Zwykle pobiera się od 5 do 10 ml tkanki. Brzmi okropnie? Dla mnie
nie, pobieranie krwi znoszę dzielnie więc i tu dałabym radę mając na uwadze
sińce, których chcę się pozbyć. Zabieg ten jest bardzo delikatny i precyzyjny,
lekarz używa zwykle cienkiej i tępej kaniuli (innymi słowy wenflonu), jeśli
używa igły to takiej która ma najwyżej pół milimetra średnicy. Mikrodrobinki
tłuszczu podawane są pomiędzy skórę a naczynia krwionośne, następnie lekarz
przeprowadza modelowanie wstrzykniętej tkanki aby zapobiec ewentualnym
zgrubieniom czy nierównościom. Co jest bardzo istotne dla mnie w tym zabiegu?
Efekt widoczny jest natychmiast, i utrzymuje się kilka lat.
Koszt takiego zabiegu różni się w zależności od zastosowanej techniki i gabinetu, w którym jest wykonywany. Oscyluje w granicach 1800 –
8000 złotych.
Mikrolipoiniekcja jest
nieskomplikowanym zabiegem, trwa około pół godziny i w zasadzie nie ma żadnych
przeciwwskazań. Jest bezpieczny – porównujący do innych wypełniaczy, nie
powoduje reakcji alergicznych, nie pozostawia blizn. Opuchnięcie i zasinienie
powstałe podczas zabiegu znika w przeciągu kilku dni. W dodatku, podane jest
znieczulenie miejscowe, więc nie odczuwa się bólu.
Wiele ludzi decyduje się na
poprawienie swojej urody czy pozbycia się kompleksów, dzięki medycynie
estetycznej. Wiele jest również przypadków, dzięki którym operacje plastyczne
czy mniej inwazyjne zabiegi pomogły wrócić do normalnego życia, odzyskać
pewność siebie oraz poczucie własnej wartości. Osobiście uważam, że jeśli korzystamy z wszelkich możliwości z
umiarem i zdrowym rozsądkiem, to może to wnieść dużo korzyści do naszego życia.
Na chwilę obecną blokadą są dla mnie jedynie pieniądze, ale myślę, że za kilka lat będę
w stanie spełnić to marzenie, i pozbyć się swoich cieni za dobre kilka lat.
A Wy Kochane jaki macie stosunek do
medycyny estetycznej? Zdecydowałybyście się na taki zabieg? Może również macie
podobny problem jak ja?